Twórca zmian w dziedzinie rzadkości: Jeremy E. Lankford, M.D.

Aby naprawdę zrozumieć zawiłości rzadkiej choroby, potrzebny jest rzadki typ lekarza. Poznaj specjalistów, którzy przodują w badaniach nad rzadkimi chorobami, dzięki naszej serii "Changemakers in Rare". 

 
 

Mając zaledwie cztery lata, Jeremy Lankford wiedział, że chce zostać neurologiem. Dziś to marzenie się spełniło, ale to, co sprawia, że ta rzeczywistość jest jeszcze słodsza dla tego doświadczonego lekarza, to fakt, że jego wiedza skupia się na poprawie życia dzieci, takich jak ta młoda wersja jego samego. Dr Lankford jest byłym dyrektorem programu rezydenckiego w zakresie neurologii dziecięcej w UT Health Houston, gdzie specjalizuje się w padaczce dziecięcej. Leczy również pacjentów na oddziałach neurologii dziecięcej i padaczki dziecięcej w pobliskim Children's Memorial Hermann w Houston. Czytaj dalej, aby dowiedzieć się, co sprawia, że dr Lankford jest szczególnym pasjonatem neurologii dziecięcej i co napawa go optymizmem, gdy patrzy w przyszłość rzadkich chorób.

Co skłoniło Cię do podjęcia studiów na tym kierunku?

Początkowo neurologią zainteresowała mnie moja mama. Mama chorowała na stwardnienie rozsiane i opowiada, że kiedy miałam cztery lata, powiedziałam jej, że gdy dorosnę, chcę zostać neurologiem. Wiele lat później dowiedziałam się, że istnieje coś takiego, jak neurologia dziecięca, i to było idealne rozwiązanie. Uwielbiam przebywać z dziećmi, uwielbiam pomagać rodzinom, dlatego neurologia dziecięca była dziedziną, do której dążyłam przez całe życie. Jeśli chodzi o padaczkę: padaczka w pewnym sensie stwarza możliwość leczenia w neurologii. A wyleczenie to coś, o czym nie mówi się zbyt często ani w neurologii, ani w medycynie w ogóle. A więc będąc neurologiem dziecięcym, widząc padaczkę, widząc możliwość wyleczenia i widząc moje oddanie pacjentom, naprawdę nie było innej drogi.

Co uważa Pan za najbardziej satysfakcjonującą część swojej pracy?

Bardzo lubię pracę z pacjentami: sposób, w jaki patrzą na życie, na swoje choroby, na to, że czasami zapominają o własnych ograniczeniach - uważam, że to bardzo pomocne. A także z rodzinami. Spotykamy się z wieloma pacjentami, którzy byli w wielu różnych ośrodkach, spotykali się z wieloma różnymi lekarzami i albo nie znaleźli diagnozy, albo nie mieli dobrego planu. Możliwość zapewnienia czegoś tej rodzinie, nawet jeśli nie jest to lekarstwo lub coś, czego byśmy chcieli, ale możliwość pomocy w jakikolwiek sposób, jest moim zdaniem najbardziej satysfakcjonująca.

Jak widzi Pan rozwój badań nad rzadkimi chorobami w ciągu najbliższych kilku lat?

Sądzę, że nastąpi prawdziwa integracja nauk inżynieryjnych z naukami medycznymi. Widać to już w sposobie oceny chorób, ale sądzę, że będzie to jeszcze bardziej widoczne w dziedzinie zarządzania: w sposobie podawania leków, leków długoterminowych, dostarczania specjalnych urządzeń mechanicznych, które pomagają pacjentom korzystać z pewnych części ciała, o których myśleliśmy, że nie mogą już z nich korzystać. Naprawdę uważam, że inżynieria będzie ściśle powiązana z postępem w medycynie i to właśnie tam zrobimy największe postępy.

Jako były kierownik rezydentury i wieloletni lekarz klinicysta od niedawna zajmuje się Pan badaniami naukowymi. Jak się pan czuje w roli badacza? 

Myślę, że badania to po prostu opisywanie ludziom tego, co widzimy na co dzień. Naszym zadaniem jest jak najszersze informowanie o tym, co widzimy, co robimy, a dzięki edukacji możemy iść do przodu. Są pewne aspekty, z którymi jako badacz i klinicysta mam dużo do czynienia, ale są też takie, z którymi nie mam do czynienia. Dlatego też, jeśli tylko mogę opowiedzieć innym o tym, co robię - może uda mi się kogoś zainteresować, a może jest coś, co on może zrobić i możemy się spotkać - myślę, że właśnie dzięki takiej współpracy można osiągnąć największy postęp.


Więcej historii z Know Rare